30.08.2011 23:32
Oswajanie bandyty
Motor zakupiony. Kilka jazd oswajających, kilka dojazów do pracy, pora na dłuższą eskapadę. Dojazd do pracy to jakieś 120km w obie strony, więc weekendowa wycieczka powinna być wg mnie, przynajmniej dwukrotnością tego dystansu. Wyciągam mape, palec ląduje na Kolonii - 270km od Amsterdamu. W czwartek rano pakowanie na kilka dni i do roboty. 18ta, fajrant - rękawiczki, kask, bieg - wyjeżdżamy ze stolicy kanałów, rowerów i pedałów. Kilkanaście km poza miastem zaczynają zwykłe czwartkowe korki - dwa, trzy pasy aut stojących, lub poruszających się z prędkościa rozpędzonego żółwia. Na szczęście pomiędzy drugim a trzecim pasem robi się piękny korytarz - pomału mijam korek jadąc 10-20km szybciej niż puszkarze. Po 130km krótki postój, rozprostowanie nóg i dłoni. W Niemczech na 'tempomacie' 120km i tylko mijające mnie Porszaaaaki udowadniają, że tu nie ma ograniczeń prędkości. Niedługo po zmierzchu, tuż po 21-szej dojeżdżam do Kolonii. Pierwsza część podróży zakończona sukcesem - dojechałem a maszyna okazała się wspaniałym towarzyszem.
W Kolonii spędzam trzy dni zwiedzając to i owo i myśląc jak urozmaicić sobie drogę powrotną. Wyruszam w niedzielę wczesnym popłudniem i wyruszam na północ. W Moers zjeżdżam z autobahny i zaczynam zwiedzać germańskie landszafty. Xanten, Kleve - to miejscowości które warto odwiedzić. Niestety pochmurna pogoda odgoniła z mojej głowy pomysły o turystyce. Lecz na pewno tam wrócę aby pozwiedzać pozostałości rzymskich osad. Więcej można poczytać tu. Powrót do Holandii wita mnie... deszczem, a jakże by inaczej. Zaprzyjaźniam się z wiaduktem, pod którym przeczekuję ulewę. Ubranie suszyłem w drodze do Driel i Waageningen, do domu wróciłem po 21wszej.
Pierwsza wyciecza oswajająca zamknęła się po 558km. Następna....będzie, i to niejedna :)
Archiwum
Kategorie
- Emigranci (1)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (5)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)